piątek, 14 grudnia 2012

Rozdział 30

***Oczami Rose***
Podeszłam pod dom Sophie. We wszystkich pokojach było ciemno. Nawet nie zadzwoniłam tylko weszłam do domu i udałam się do jedynego pomieszczenia w którym świeciło się światło, w łazience. Zauważyłam siedzącą Sop trzymającą w ręku coś srebrnego. Podeszłam bliżej i już wiedziałam co to jest... Żyletka.
-Sop... - powiedziałam po cichu - Już wszystko wiesz? - klęknęłam przed nią
-Tak... - odpowiedziała grobowym głosem, patrzyłam się przed siebie
-Nie marnuj sobie życia przez takiego dupka... On nie jest wart twojej śmierci... - dotknęłam jej ręki, ale ona odsunęła ją
-Ty nic nie wiesz Rose... On był dla mnie kimś ważniejszym niż tylko chłopakiem. Ja na prawdę go kochałam, a on zrobił mi takie coś! - teraz spojrzała na mnie.
Jej oczy błyszczały się od łez. Szybkim ruchem przyciągnęłam ją do siebie, nie stawiała oporu.
-A może to tylko żart? Może to jego głupi kawał, ponieważ mu się nudziło... Sop nie wiem jak go z tego wytłumaczyć, ale wiem jedno... - odsunęłam ją na długość ramion - Nie warto niszczyć sobie życia przez kogoś takiego - zabrałam jej żyletkę, a ona patrzyła na mnie swoimi wielkimi niebieskimi oczami i uśmiechała się
-Wiesz co? Masz rację... - wstała pomału - Ale ja tak tego nie zostawię, będę go prześladować dopóki nie powie mi całej prawdy... - udała się do drzwi
-Jakiej prawdy? - poszłam za nią
-Od kiedy mnie zdradza... Chce wiedzieć na czym stoję... - wyszłam, a ja cicho zaklęłam pod nosem i poszłam za nią

***Oczami Harry'ego***
-To było dobre... Nie wiedziałem co ona zrobi... Ale teraz mam pewność że ona mnie na prawdę kocha... - mówiłem do Vicky
Jest o ona moją koleżanką z dawnej szkoły. Zapytałem czy mogłaby poudawać przez chwilę moją dziewczynę, chciałem sprawdzić co Sophie do mnie czuje.
-Tak... To fajnie... A teraz mogę już iść? - Vicky dopiła kawę i wstała od stolika - Umówiłam się z Cody'm, to super-ekstra-mega ciacho z mojej nowej szkoły... Uwiel...
-Dobra, możesz... Ja też miałem już iść... Muszę wyjaśnić Sop że to tylko żart... Jakby mi nie uwierzyla to jeszcze zadzwonię i to potwierdzisz,ok?
-Tak ,jasne... Tylko nie dzisiaj - machnęłam ręką i odeszła
Zapłaciłem za nasze kawy i udałem się pod dom Sophie. Mam nadzieję że uwierzy mi że to tylko taki sprawdzian.


Dobra, nie wiedziałam co wymyślić, nie miejcie mi tego za złe... Komentujcie, proszę :P Jestem taka szczęśliwa, że w ogóle ktoś to czyta, chyba... Podoba się? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz