-Obudź się, spóźnisz się do szkoły- usłyszałam od... Rose?
Otworzyłam oczy. Zauwarzyłam wszystkie kolory. Żadnego nie brakowało. Wyszukałam zielonego i żuciłam się jej Rose na szyję.
-Dzięki Bogu, że nic ci nie jest- powiedziałam.- Obiecaj że nigdy tego nie zrobisz- poprosiłam.
-Sophie, o czym ty mówisz?- spytała Jasmin
-Nieważne, muszę się przygotować, bo zaraz się spóźnimy- odpowiedziałam wymijająco. Szybko wzięłąm rzeczy i pobiegłam do łazienki. Zimny prysznic dobrze mi zrobił. Ubrałam się i zrobiłam lekki makijaż. Weszłam do pokoju po torbę. Zastałam tam Rose. Tylko Rose.
-O co chodziło?- spytała.
-O nic- odpowiedziałam.
-Wiem, że coś się stało- prubowała dalej.
-Bo...- zaczęłam.- Miałam sen, w którym powiesiłaś się bo jesteś w ciąży- powiedziałam.
-Nie zamierzam was zostawiać- odpowiedziała i przytuliła mnie.- Przecież jest nas pięć i zawsze będzie. Nie zapominaj o tym, dobrze?- spytała.
-Yhmmm- przytaknęłam.
-Spóźnimy się- powiedziała zielonowłosa.
Szłyśmy do szkoły w ciszy. W końcu Jasmin nie wytrzymała i poprosiła, żebym im powiedziała co się stało, że tak zareagowałam. Opowiedziałam im o swoim śnie.
-Nie, to wszystko ich wina. To przez nich Rose jest w ciąży. Nie wiem jak wy, ale ja nie chcę mieć już z nimi do czynienia- powiedziała Alice.
-Popieram- przytaknęła jej Megan.- Pamiętacie jak było lepiej jak się z nimi nie zadawałyśmy?- spytała.
-Macie rację- powiedziałam po chwili zastanowienia. Miały rację. Gdyby nie oni, nie byłoby tego wszystkiego.
-Musimy sobie obiecać, że już nigdy więcej nie będziemy z nimi rozmawiać- odparła stanowczo Alice.- To jak?- spytała.- Zgadzacie się czy następna ma zajść w ciążę lub sen Soph ma ujżeć światło dzienne.
-Tak, nie może być już więcej takich sytuacji- przytaknęła Megan.- Ja jestem za, a wy?- spytała.
-Też- odpowiedziałyśmy chórem. Resztę drogi przegadałyśmy śmiejąc się i gadając. Nie zdążyłyśmy na pierwszą lekcję. A z racji tego, że do końca lekcji było jeszcze troche czasu posiedziałyśmy sobie i gadałyśmy o wszystkim skutecznie omijając temat 1D. Zabrzmiał dzwonek. Wszyscy powychodzili z klas. Zauwarzyłam chłopaków jak kierują się w naszą stronę.
-Idą tu- ostrzegłam dziewczyny.
-Boże, myśli że jak się przespaliśmy i zrobił mi dziecko to będziemy związani na cało życie- zaśmiała się Rose, kiedy ich mijałyśmy. W odpowiedzi wszystkie się zaśmiałyśmy. Mijając chłopców spojrzałam na Niall'a. Wyglądał na zdiwionego. I chyba coś go zabolało w słowach Rose. Ale już mnie to nie interesowało. Teraz już nie. Spojrzałam przed siebie.
Po lekcjach poszłyśmy do parku. Siedziałyśmy na ławce. Znów się wygłupiałyśmy. Jasmine zaczęła nabijać się z chłopaków. Nie powiem, niektóre teksty mnie rozbawiały do łez. Przechodzili obok, więc teraz Jas zaczęła mówić jeszcze głośniej.
-Podobno, żadna dziewczyna ich nie chce przez fanki, bynajmniej oni tak sobie to tłumaczą. Tak naprawdę chodzi o to, że chłopcy są bi- zaśmiała się, co spowodowało, że my też wybuchłyśmy śmiechem. Do naszego towarzystwa podszedł najstarszy członek zespołu.
-O co wam do cholery jasnej chodzi?- spytał.
-Uwarzaj ze słownictwem- ostrzegła Rose.- Dziecko powinno mieć poprawnie wychowanego ojca- dodała.
-I kto to mówi?- do konwersacji wtrącił się Zayn.
-Ja, kobieta w ciąży- odpowiedziała.
-O co wam chodzi?- ponowił próbę Tomlinson.
-Było lepiej jak się nie znaliśmy- odpowiedziałam.- To przez was jest ta ciąża i to wszystko. Ale to twoja wina, słyszysz? TWOJA!- krzyknęłam na Louis'a uderzając palcem wskazującym w jego ramię.- Gdybyś się pochamował byłoby lepiej.
-Hej! nie wyżywaj się na nim, to nie jego wina- wtrącił Niall.
-Nie? a co może moja!- zawołała Rose.
-Dobra, z resztą nie ważne. Trzymajcie się od nas z daleka. My gustujemy w hetero- powiedziała Megan.
Poszłyśmy każda do siebie. Kiedy byłam już przed drzwiami domu, moje emocje wzięły górę. Po policzkach popłynęły łzy. Trzasnęłam drzwiami swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam płakać w poduszkę. Dlaczego oni nam to zrobili?
Hej,
Jestem nową autorką bloga. Jeśli spodobają wam się moje bazgroły to komentujcie. Jest to pierwszy rozdział jaki napisałam i myślę, że wam się spodoba. Jeżeli tak to piszcie, jeżeli nie, to też piszcie ;) Przyjmę krytykę na klatę, jak to się mówi.
Buziaki Madi.
xx
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz