piątek, 4 stycznia 2013

Rozdział 34

Pochylił się nade mną i złapał za rękę, a moje serce prawie wyrwało się z piersi. Nasze usta zetknęły się. Nie wiem dlaczego się nie odsunęłam, może dlatego że za nim tęskniłam? Po prostu nie wiem. Po chwili odsunęłam go od siebie.
-Wydaje mi się że... - zaczęłam, ale przerwał mi
-To niech ci się przestanie wydawać... - musnął moje usta - Kocham cię i przepraszam... Byłem idiotą... Wybaczysz mi?
-Harry... - spojrzałam mu w oczy - To chyba nie jest zbyt dobry pomysł. Nie potrafiłabym ci już zaufać, przepraszam... - musnęłam lekko jego usta, odwróciłam się i odeszłam
Zaczął padać deszcz, a ja zmierzałam gdzieś, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Gdzieś, gdzie mogłabym posiedzieć sama i pomyśleć nad tym co się dzieje. Po dwóch godzinach wróciłam do domu. Rozebrałam się i poszłam do kuchni. Żadnej z dziewczyn jeszcze nie było. Zrobiłam sobie gorącą czekoladę z piankami i usiadłam na sofie. Pogrzebałam nerwowo w kieszeni w poszukiwaniu telefonu. Nie było go.
Po chwili przypomniałam sobie że Harry trzymał moją dłoń w której miałam telefon. Pewnie nie zauważyłam że mój telefon utknął w jego dłoni. Pędem wybiegłam z domu nie zamykając za sobą drzwi. Jeżeli przeczyta chociaż jedną wiadomość to dowie się całej prawdy. Dowie się że go kocham. Że nie zapomnę o nim tak szybko.

***Oczami Rose***
Siedziałam z Louis'em w jego pokoju i gadałam. Strasznie denerwowałam się o Sophie, ale próbowałam tego nie okazywać.
-Ejj... Co jest? - zapytał Lou gdy chciał mnie pocałować, ale odepchnęłam go
-Nic, tylko... - zaczęłam miąć kołdrę w rękach
-Przestać się o nią martwić... Na pewno wie co robi. Nic jej nie bę... - usłyszałam dzwonek do drzwi i pobiegłam otworzyć.
Stała w nich przemoczona Sop.
-Sophie? Co ci się stało? - zapytałam wpuszczając ją do środka
-Jest Harry? - odpowiedziała opierając się rękami o swoje kolana, musiała biec przez całą drogę
-Nie, nie ma... Jesteśmy sami z Louis'em. A po co ci on?
-Ma mój telefon...
-Ale skąd on...
-Nie pytaj... To co się stało w parku było bardzo dziwne i nie chce o tym gadać - zaczęła trząść się z zimna, lub ze zdenerwowania
-Dobra... Potem mi powiesz, a teraz chodź, weźmiemy Louis'owi jakieś ubrania i się przebierzesz... - wzięłam ją pod rękę i poszłam na górę

***Oczami Sophie***
Gdy weszłam z Rose do pokoju Lou on spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko. Odwzajemniłam uśmiech i poszłam się przebrać w ubrania, które Rose włożyła mi do rąk. Weszłam do łazienki zamykając za sobą drzwi. Szybko wytarłam się pierwszym, lepszym ręcznikiem i ubrałam w suche ubrania. Trochę na mnie wisiały, ale to ubrania Lou, nieprawdaż?
Zeszłam na dół do kuchni. Rose rozmawiała z kimś przez telefon. Była bardzo zdenerwowana.
-Ale ja to się mogło stać?!?... Dobrze... Tak... - spojrzała na mnie - Megan poczekaj chwilkę... - odłożyła telefon na blat stołu i zwróciła się do mnie - Czy zamknęłaś drzwi wychodząc z domu?
Pokręciłam głową, a ona wzięła telefon do ręki i powiedziała:
-Meg, nie denerwuj się, po prostu przyjdźcie do domu chłopaków, a policja niech sobie z tym radzi... Nie drzyj się na mnie tylko rób co mówię! - odłożyła telefon i spojrzała na mnie
-Co się stało? - zapytałam patrząc w podłogę
-Ty się jeszcze pytasz co się stało?!? - naskoczyła na mnie - Przez ciebie i ten twój jebany telefon włamali się do naszego domu! Jak możesz być tak nieodpowiedzialna, Sophie! Nie rozumiem cię!
Spojrzałam na siedzącego Lou na kanapie. Patrzył na nas ze współczuciem.
-Zapomniałam zamknąć drzwi... Tobie często się to zdarza...
-Tak, ale nigdy nas wcześniej nie okradli! Nie rozumiesz że przez ciebie wszystko się sypie?!? To twoja wina! Wszystko robisz na opak! Co jest z tobą nie tak?!?
-Nie drzyj się na mnie! - wykrzyczałam jej prosto w twarz - Jeden raz coś mi nie wyszło, a ty od razu na mnie naskakujesz! Odkąd poznałyśmy chłopaków zrobiłaś się dla mnie szorstka!  Myślisz że ile mogę to wytrzymać?!? Nie mam nic to nich - wskazałam na sofę - Ale do ciebie! - odwróciłam się na pięcie i wybiegłam z ich domu
-Sophie to nie miało tak zabrzmieć! Wracaj! - wołała za mną, ale ja pokazałam jej tylko środkowy palec i pobiegłam w stronę domu
Niedawno rodzice kupili nam ten dom żebyśmy mogły zamieszkać w nim same, ale po takim wybryku to na pewno nie będziemy tam już mieszkać. Odwróciłam się, sprawdzając czy za mną nie biegnie, ale przez moją nieuwagę wpadłam w kogoś. Były to dziewczyny.
-Sop? - spojrzała na mnie Alice - Gdzie ty idziesz?
-Jak najdalej od niej! - zakrzyczałam próbując je wyminąć
-O nie... Nie pójdziesz dalej dopóki nie dowiemy się co się stało - popatrzyła na mnie Jasmine
-zapomniałam zamknąć drzwi, okej? To moja wina! Nie chciałam czegoś takiego... Po prostu tyle się wydarzyło i...
-Ale włamywacz nie wszedł przez drzwi... - spojrzała na mnie Meg
-Jak to?
-Megan ma rację, policja mówiła że wszedł przez okno... - wtórowała jej Alice - Tylko zastanawiające jest to dlaczego nie ukradł nic z pieniędzy lub jakiegoś sprzętu RTV, tylko nasze albumy ze zdjęciami...
-Właśnie... Dziwne co nie? - Jasmine - Ale nie ważne. Wiem jedno: jest mi zimno i jak najszybciej chce być w domu u chłopaków... Idziemy? - spojrzały na mnie
-Wy idźcie... Ja mam coś do załatwienia... - minęłam je i skierowałam się w stronę domu

No dobra... Nie wiem co mnie naszło na włamanie, ale musiałam coś zrobić żeby już teraz się to nie skończyło... Czemu nie komentujecie? Wiem, cały czas suszę wam o nie głowę, ale nie wiem czy pisać do końca czy nie :P Podoba się?

1 komentarz:

  1. SUPER BLOG <3

    ZAPRASZAM :http://yesiwantyouharry.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń