środa, 2 stycznia 2013

Rozdział 33

***Oczami Sophie***
Lou zaprosił Rose do siebie. Nie chciałam iść z nią, ale uparła się.
-No chodź... Będzie fajnie... - upierała się, ciągnąc mnie za rękę
-Nie będę wam przeszkadzać... Zostanę w domu... Zobaczymy się jak wrócisz... - wyrwałam się z jej uścisków i zaczęłam latać po kanałach
-Nie zostawię cię samej... - usiadła obok
-Ale ja potrafię sama o siebie zadbać... Na prawdę, jestem już duża - uśmiechnęłam się do niej od niechcenia
-No chodź... Przecież to tylko film... Będzie beka, ja dawniej... - podała mi moją kurtkę
-Dawniej było zupełnie inaczej... - wyrwałam jej kurtkę i wyszłam z domu
Gdy dochodziłyśmy do ich domu przystanęłam. Nie chciałam ponownie przez to przechodzić. Powiedziałam sobie że nie będę już uległa i że o nim zapomnę, ale on był taki... Był taki że nie dało się o nim tak szybo zapomnieć.
-Nie przejmuj się nim Sop... Idziesz ze mną odwiedzić Louis'a i nie musisz z nim rozmawiać... - wzięła mnie pod rękę i lekko pociągnęła do przodu
-Tak wiem, ale... - spojrzałam jej w oczy - To nie jest takie łatwe jakby się zdawało...
-Wiem... chodź - uśmiechnęła się i poszłyśmy dalej

***Oczami Harry'ego***
Leżałem na łóżku i rozmyślałem, kiedy nagle zadzwonił dzwonek. To pewnie Rose przyszła do Louis'a. Odkąd są razem stali się nie do zniesienia. Cały czas tylko spotykali się ze sobą i tulili. Wiem, to dziwne, ale teraz, gdy nie mam już dziewczyny takie rzeczy przyprawiają mnie o mdłości.
-Hahah... Dobre - usłyszałem z dołu Louis'a- Zaraz wrócę... - usłyszałem kroki na schodach, a po chwili w moim pokoju był już Lou
-Czego chcesz? - zapytałem siadając na łóżku
-Nie pójdziesz przywitać się z naszymi gośćmi? - zapytał i stanął przede mną
-Coś się do tego nie palę... I pewnie nie będę schodził już dzisiaj na dół...
-Dobra, jak chcesz... - podszedł pod drzwi - Tylko że Sop przyszła... - wyszedł, a ja poderwałem się na równe nogi
-Lou, czekaj! - zawołałem i zamaszystym ruchem otwarłam drzwi, stał przed nimi
-Tak? - zapytał z uśmiechem
-Nie żartujesz?
-Nie... Ale jak powiedziałeś dzisiaj już nie będziesz schodził na dół, więc... - zamknął mi drzwi przed nosem i zszedł na dół
Oparłem się o nie. Kocham Louis'a jak brata, ale czasami jest gorszy niż 4-letnie dziecko. Z powrotem usiadłem na łóżku.
-No to Harry... - mówiłem do siebie - Idziemy... - wstałem i wyszedłem z pokoju
Chwiejnym krokiem podszedłem pod schody, przed nimi stała Sophie z Niall'em. Rozmawiali. Próbowałem cicho schodzić, ale nie wyszło mi to, ponieważ poślizgnąłem się na jednym ze stopni i wylądowałem właśnie na Sop.
-Złaź ze mnie... - odepchnęła mnie i szybko wstała - Łamaga... - powiedziała i weszła do salonu
-Niezłe wejście... - zaśmiał się Niall, a ja walnąłem go w rękę

***Oczami Rose***
Robiłam właśnie popcorn z Louis'em gdy usłyszałam straszny huk, a potem tylko krzyk Sophie. Harry zbytnio się nie popisał spadając ze schodów prosto na nią. Teraz Sophie siedzi na sofie, a na twarzy ma wyryty gniew.
-Nie wkurzaj się na niego... On na pewno nie chciał... - pocieszałam ją - Uśmiechnij się... - szturchnęłam ją lekko, ale odsunęła się ode mnie
-Nie potrzebuję współczucia... Idę do domu - wstała i udała się do wyjścia
-Ejj... Ale przed chwilą przyszłaś...
-Gówno mnie to obchodzi! Chce wrócić do domu, położyć się do łóżka i spać... Mogłam tu w ogóle nie przychodzić... - obróciła się na pięcie i wyszła
-Sophie! Zaczekaj, proszę! - wołałam za nią, lecz ona nie odwróciła się nawet

***Oczami Sophie***
Wybiegłam z domu od Lou i udałam się do parku. Było już ciemno, ale mnie nie chciało się coś wracać do domu. Założyłam słuchawki na uszy i szłam w rytm melodii. Po 30 minutach byłam an miejscu. Ściągnęłam słuchawki z uszu i usiadłam na pierwszej lepszej ławce. Niedaleko mnie siedziała całująca się para.
-Fuj... - powiedziałam do siebie i spojrzałam w ziemię
Zaczęłam przypominać sobie jak to było gdy chodziłam z Harry'm. Nie poczułam gdy zaczęłam płakać. Znaczy się... To nie był płacz. Po prostu łzy ściekały mi po policzkach samoczynnie. Nawet nie zauważyłam że ktoś się do mnie dosiadł. Nie patrzyłam na niego. Wiedziałam że to on, bo popatrzyłam tylko na buty. Po chwili milczenia odezwał się:
-Przepraszam... - spojrzałam na niego i dopiero teraz zobaczyłam że to Harry
-Po co tu przyszedłeś? - z powrotem zwróciłam głowę ku ziemi, łzy ściekały coraz bardziej
-Chciałem ochłonąć od tej całej napiętej sytuacji... A gdy zobaczyłem ciebie... Nie wiem po co w ogóle podszedłem... Jeszcze raz przepraszam... Za wszystko... Zachowałem się jak dupek... - wstał
-Tak... - spojrzałam na niego, a on odwrócił się w moją stronę - Masz rację... Zachowałeś się jak dupek... Nie zaprzeczam... Ale powiem jedno... - także wstałam - Jesteś dobrym dupkiem... - to co powiedziałam strasznie głupio zabrzmiało, ale to prawda
-Nie rozumiem teraz... - przybliżył się do mnie niepokojąco blisko
-Tylko takie dupki jak ty potrafią przeprosić dziewczynę... - uśmiechnęłam się lekko i przetarłam mokre policzki rękami - Ale nie rozumiem jednego... Dlaczego to zrobiłeś?
-Sam już nie wiem... No bo... Tyle chłopaków oglądało się za tobą gdy wychodziliśmy gdzieś razem... Gwizdali na ciebie gdy tylko zostawiłem cię na chwilę samą... Może po prostu zżarła mnie zazdrość i musiałem odreagować...
-Fajnie odreagowujesz takie sytuacje... - odsunęłam się od niego o krok - Dlaczego nie powiedziałeś mi że jesteś zazdrosny o jakiś idiotów?
-Nie zrozumiesz mojej dedukcji... - znów się do mnie przybliżył - Ja sam jej nie rozumiem...

No dobra... Powiem tak... Kolejny rozdział będzie za niedługo i przepraszam że tak nagle skończyłam, ale strasznie się rozpisałam i nie byłoby kolejnej części... Odwiedzajcie mój NOWY BLOG!: dream-and-love-1d.blogspot.com i komentujcie <333 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz